Siłownie zewnętrzne – mój trening na zielonej trawie

0
469
Siłownia zewnętrzna

Siłownie zewnętrzne są świetną alternatywą dla zwykłych, zabudowanych siłowni. Trening na zielonej trawie to nie tylko efektywny wysiłek fizyczny, ale i przyjemność przebywania na świeżym powietrzu. Nie tylko dla mnie!

Szukałam jakiejś ciekawej alternatywy na żmudne i powtarzające się ćwiczenia, które wykonuję w ramach treningu rozbudowującego masę mięśniową. Koleżanka powiedziała mi, że w dzielnicy sąsiadującej z naszą powstała na skwerku siłownia zewnętrza. Słyszałam coś o outdoorfitnes, który można dzięki tego rodzaju siłowniom uprawiać, ale nie wiedziałam, jakie ćwiczenia można wykonywać i czy są one tak samo dobre jak zwyczajne ćwiczenia (takie jak brzuszki czy pompki). Zaskoczyłam się bardzo pozytywnie. Na urządzeniach porozstawianych na placyku można wykonywać praktycznie wszystkie ćwiczenia, jakie wykonywałam w zwyczajnej siłowni, a tu jest jeszcze świeże powietrze! Same zalety! Można rozciągać mięśnie nóg, mięśnie grzbietu i ramion, jest ławeczka, bieżnia i narty. Ćwiczenia zazwyczaj rozpoczynam od górnych mięśni ciała i kieruję się w dół. Nie przeszkadza mi nawet zła pogoda. Outdoorfitnes to świetna, a zarazem oszczędna alternatywa dla tradycyjnych siłowni.

Siłownia plenerowa

Czołowym producentem siłowni zewnętrznych w Polsce jest firma Fit Park, która specjalizuje się w wyposażaniu, projektowaniu i montażu siłowni plenerowych. Proponowane przez tę firmę urządzenia do ćwiczeń spełniają wymagania nawet najbardziej wymagających użytkowników tych obiektów. Siłownie zewnętrzne Fit Park to gwarancja bezpieczeństwa użytkowania, a także odporności na warunki atmosferyczne.

Siłownia pod chmurką – nie tylko sport

Co najmniej dwa razy w tygodniu staram się chodzić na godzinę trwający trening na pobliską zieloną siłownię. Podczas ostatniego wypadu zrobiłam z siebie totalną idiotkę, ale nie żałuję tego ani trochę.

Może zacznę od początku. Ćwiczyłam mięśnie ramion, gdy nagle usłyszałam za sobą ciche skrzypienie innego urządzenia. Nie zdziwiło mnie to bo z siłowni korzysta wielu ludzi, odruchowo się odwróciłam… Na urządzeniu typu wioślarz ćwiczył przystojny, świetnie zbudowany chłopak. Uśmiechnął się i odwrócił wzrok. Musiałam na niego popatrzeć. Zmieniłam więc urządzenie do ćwiczeń na narty, które na przemian trzeba bujać nogami w przód i tył. Będąc lekko z boku obserwowałam jego silne ramiona i przebijające przez cienką, sportową koszulkę mięśnie grzbietu. Był doskonały. Zapatrzyłam się na niego tak, że nie zauważyłam, że stopa wysunęła mi się ze strzemiona narty i całym impetem runęłam do przodu. Ale wstyd! Chłopak zerwał się i pomógł mi się podnieść. Byłam czerwona jak burak i okropnie zawstydzona. Ale to nic. Jutro idę na kolejny trening. Tym razem nie sama. Mój nowy kolega z siłowni pod chmurką Tomek obiecał, ze udzieli mi parę wskazówek.

Nowe życie w starym parku

Spacerując po niedużym parku mieszczącym się w pobliżu mojego domu, sceptycznie patrzyłam na powstającą siłownię plenerową. Zastanawiałam się, kto tu będzie przychodził i korzystał z tych masywnych sprzętów. W moim mieście nic postawionego w parku nie zachowało się dłużej niż miesiąc. Wandale i chuligani zawsze niszczyli i niweczyli wszelkie inicjatywy. Ku mojemu zdziwieniu siłownia zewnętrzna przyciągnęła mnóstwo osób. W parku zaczęto trenować bieganie, a zielona siłownia stała się doskonałym miejscem do rozgrzania mięśni przed treningiem. Przewijające się tłumy ludzi zniechęciły wandali. Mój mały park stał się miejscem gdzie teraz rządzi zdrowy styl życia. A moje sceptyczne podejście? Dawno się ulotniło, teraz i ja, podczas codziennego spaceru z psem, muszę wykonać po kilkanaście powtórek na każdym urządzeniu.

Siłownie na zewnątrz trening

Być mamą fit!

To zabrzmi okropnie, ale nie znoszę spacerować z wózkiem. Synek jest jeszcze malutki, jak tylko wychodzimy z domu, zasypia i przez cały spacer, który jeśli jest ładna pogoda może trwać nawet trzy godziny, po prostu śpi. Mogę usiąść w parku na ławce, a on się nie obudzi, byle by tylko był na dworze. Gdy kolejny raz z kolei nudziłam się i leniwie popychałam wózek, natrafiłam w pobliżu nowej szkoły na plenerową siłownię pod chmurką. Wpadłam na genialny pomysł: tu będę spędzała nasze spacery! Następnym razem, na spacer ubrałam sportowy strój. Synek spał, a ja wykonałam po 30 powtórzeń ćwiczeń na wszystkich siedmiu urządzeniach. To jest to! Już nigdy nasze spacery nie będą nudne. Czasami spotykam zdziwione spojrzenia przechodniów gdy obok ćwiczącej dziewczyny zauważają wózek z dzieckiem. Często też widzę zazdrosne spojrzenia innych młodych mam, które boją się puścić rączkę wózka i zrobić coś dla siebie i swojego ciała. A ja? Nie dość, że jestem szczęśliwa, że robię coś dla siebie, to czuję, że jestem co raz bardziej wysportowana i, że powoli gubię niechciany tłuszczyk!

Sport uzależnia

Dbanie o linie, męczące i żmudne diety to polecane sposoby na zgrabna sylwetkę, ale nie dla mnie. Nie potrafię zmusić się do regularnych ćwiczeń, wydają mi się one strasznie nudne, po kilkunastu powtórzeniach rezygnuję, nie z powodu wyczerpania, a z nudów. Poza tym, uwielbiam jeść, jeszcze nie wymyślono diety dla tych, co to lubią zjeść wszystko i dużo. Kiedy koleżanka wspomniała, że przy naszej szkole otwarta zostanie siłownia pod chmurką i że będziemy tam trenować chociaż dwa razy w tygodniu – wyśmiałam ją. Ku mojemu zdziwieniu, outdoor fitness to o wiele ciekawszy od tradycyjnych ćwiczeń sposób na utrzymanie zgrabnej sylwetki! Pierwsza wizyta w zielonej siłowni była wizytą pokazową. Koleżanka pokazała mi jak poszczególne urządzenia służą do ćwiczeń poszczególnych partii mięśni. Można ćwiczyć mięśnie nóg, rozciągać mięśnie ud, wzmacniać ramiona i brzuch. A co najlepsze, taka siłownia uzależnia. Dwa razy w tygodniu to teraz dla mnie znacznie za mało.

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Please enter your comment!
Please enter your name here